Święta to dla nas też najbardziej pracowity okres. Czy między myciem okien, trzepaniem dywanów, kupowaniem prezentów i gotowaniem, ktoś jeszcze czeka na Boże Narodzenie?

Przyszła taka cywilizacja, że człowiek ulega presji konsumpcji. Sklepy, prezenty, przedświąteczna gorączka, żeby niczego nie zabrakło. Ludzie są dziś przemęczeni. Pracują na kilku etatach lub za granicą, po 14-16 godz., żeby zarobić tych parę funtów czy euro, bo dom trzeba wykończyć, bo kredyt, bo czwórka dzieci w domu. Padają ofiarą konsumpcjonizmu. Gdy przyjeżdżają na święta do domu, to chcą mieć święty spokój. W tym całym zabieganiu czasem gubimy to co jest najważniejsze. Święta nie tworzą się przez pryzmat witryn sklepowych, nowego samochodu, telewizji czy wykwintnych potraw. Każdy kto tak myśli, sam się uśmierca, wbija sobie nóż w plecy. Jeśli w człowieku nie narodzi się Chrystus, to po co to wszystko? Co zostanie ze świąt?

Grube brzuchy i chude portfele?

No właśnie.

Według biblii, Jezus przyszedł na świat w ubóstwie. Czy żłóbek i ubogie dzieciątko pasuje do porcelany na stole, skórzanych sof i miękkich dywanów?

Jezus narodził się w biedzie, bo chciał pokazać, że są wartości większe niż materialne. Bóg stwarzając człowieka powiedział: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Wszystko jest dla nas, ale mamy korzystać z tego z umiarem. Bogu nie przeszkadzają nasze dywany i wazy, nie chce byśmy mieszkali w stajni, ale on przychodzi i mówi: Słuchaj. To nie jest Twój cel! Dlatego musimy zatrzymać się nad żłóbkiem i zrobić rachunek sumienia. Popatrzeć na życie w perspektywie śmierci. Ktoś powie - dziwne, jest Boże Narodzenie a ja mówię o śmierci. Śmierć to jest tajemnica, Jezus po to się narodził, by cierpieć i umrzeć za nas. Współczesny człowiek powinien się też nauczyć umierać.

Pewien ksiądz ustawił w jednej galerii handlowej konfesjonał i usiadł w nim. Czy to dobry sposób na zwrócenie uwagi, co w świętach jest najważniejsze?

Bardzo mi się spodobał ten pomysł. Ktoś się uśmiechnie i powie: pewnie psychiczny... Nieprawda. Największym zadaniem księdza jest troska o zbawienie ludzi. I ten ksiądz właśnie pokazał tę troskę. Ludzie nie przyszli do kościoła, więc on przyszedł do marketu. Św. Maksymilian Maria Kolbe mówił: żeby być świętym, trzeba być szalonym. Więc może w tym szaleństwie też jest metoda?

Święta Bożego Narodzenia obchodzą także osoby niewierzące. Oni też kupują sobie prezenty i śpiewają ,,Last Christmas”.

Byłem raz świadkiem pewnej sytuacji, kiedy dziecko z II klasy nie przyjęło komunii świętej w kościele, ponieważ rodzina była niewierząca. Ale, że cała klasa szła do komunii i chwaliła się tym w szkole, rodzice postanowili urządzić mu komunię w domu, żeby mu nie było przykro. Była więc huczna impreza, goście, drogie prezenty. Było więc wszystko to, co zdaniem rodziny było najważniejsze. Była otoczka. Różnica między wierzącymi, a niewierzącymi polega na tym, że wierzący powinni celebrować sedno świąt, czyli Jezusa, natomiast niewierzącym wystarcza oprawa. Święta Bożego Narodzenia są podobne do Komunii św. Ludzie też ją skomercjalizowali.

Tak jak św. Mikołaja – biskupa?

W jednej rozgłośni radiowej usłyszałem nie o świętym Mikołaju, tylko o świetnym Mikołaju. Moim zdaniem nie jest ważne czy to będzie dziadek, sąsiad, czy pajac. Ważne by dziecko wiedziało, że ten pan w czerwonym kubraku daje prezenty z miłości. Bo miłość jest w tym wszystkim najważniejsza. Księża natomiast starają się prostować medialny obraz prawdziwego św. Mikołaja. Wiele świątecznych trendów przychodzi z zachodu.

Czy Polska, kiedyś „przedmurze chrześcijaństwa”, idzie już w ślady zlaicyzowanego zachodu?

Ja nadal wierzę, że Polska pozostanie tym przedmurzem i zatrzyma falę laicyzacji. Współcześnie nie tylko laicyzacja nam zagraża, ale i napływ islamu. Polska ma wielu oddanych kapłanów. Wierzę, że utrzymają ludzi przy Bogu.

Polacy nie chcą u siebie uchodźców? Jaki sens ma zatem ten pusty talerz na wigilijnym stole?

To, że ktoś jest przeciwny przyjmowaniu uchodźców, bo słyszał o zamachach terrorystycznych i się ich po prostu boi, nie oznacza, że nie wpuściłby do swojego domu rodziny z dziećmi z Syrii. Jestem przekonany, że zaprosiłby ją do stołu i nakarmił bez względu na wyznawaną wiarę. Nie dziwię się też, że niektórzy buntują się przeciw uchodźcom, którzy przychodzą i chcą by im zapewnić ładowarki do nowoczesnych telefonów, papierosy i alkohol. Tutaj trzeba mądrze podejść do tematu i pomagać tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują.

Święta to czas pokoju i przebaczenia. Opłatkiem łamią się nawet dotychczas zwaśnione osoby. Mam na myśli choćby polityków, którzy robią to na pokaz. Czy przełamanie opłatka nie powinno przełamać też wzajemnych urazów? Po co ta szopka?

Nie lubię politykować. Kiedy chodzę po kolędzie a parafianie częstują mnie obiadem, to pytam jaką partie popierają, wówczas oni zaczynają się ze sobą kłócić, a ja spokojnie mogę zająć się obiadem (śmiech). A tak na poważnie, gest pojednania powinien być zgodny z sumieniem, jeśli tak nie jest, to lepiej tego  gestu nie wykonywać, bo to jest zwyczajne kłamstwo i oszustwo. Powinniśmy godzić spory, bo wystarczająco dużo wojen i agresji jest na świecie.

Dziś na świecie także jest rzeź niewiniątek, mam na myśli sytuację w Aleppo. Czy tam także dociera pokój Bożej Dzieciny? Czy dla tych osób także narodzi się Chrystus?

Bóg przychodzi do wszystkich ludzi. On nigdy nie jest przyczyną zła i cierpienia. A dlaczego nie reaguje? Bo dał nam, ludziom, wolną wolę. Jestem święcie przekonany, że ofiary tej rzezi, te dzieci, które tam giną, są szczęśliwe gdy odchodzą, bo trafiają wprost w ramiona kochającego Ojca, który obdarza je najwyższym pokojem.

Mówi się, że w Boże Narodzenie dzieją się cuda. Był ksiądz świadkiem jakiegoś cudu?

Bezsprzecznie tak. Jeśli ktoś po 15 latach przychodzi do spowiedzi przed świętami to jest właśnie cud. W czasie tych przedświątecznych spowiedzi naprawdę dokonują się cuda. Cuda dzieją się także, gdy znajdujemy czas dla obcych ludzi - chorych i samotnych. Nasz czas poświęcony takim osobom, to jest swoista adoracja żłóbka.

Czego życzyłby ksiądz wszystkim Sądeczanom na święta?

Pokoju Bożej Dzieciny którym możemy się dzielić ze światem i odwagi w budowaniu tego pokoju.

Odwagi, by wstać z kanapy?

Na kanapie można też czasem posiedzieć, żeby kogoś przyjąć, posłuchać, potrzymać za rękę. Kanapa nie jest taka zła.

Gazeta Nowosądecka
Piątek, 23 grudnia 2016